Rozgrzewająca, energetyczna zupa, którą śmiało mogę jeść już od rana. Gotuję ją w ponure dni, mając nadzieję, że zmobilizuje mnie do działania i poprawi trochę nastrój. Idealnie byłoby wyjść na spacer stosując się do norweskiego powiedzenia: "Ut på tur aldri sur", co oznacza "idź na wycieczkę, to nigdy nie zgorzkniejesz":)))
Dlaczego krem z batatów?
Bo jest pomarańczowy:) Lubię ten kolor zup, chociaż niektórym może kojarzyć się z papkami dla niemowląt, to jednak ten odcień pomarańczy jest trochę inny. Wyczuwalny smak limonki daje świeżość i piękny zapach. Często na jednym talerzu się nie kończy...
Składniki:
- 2 łyżki oliwy
- 3 ząbki czosnku
- 20 g korzenia imbiru
- 70 g cebuli
- 500 g batatów
- 350 g marchwi
- 1 łyżeczka przyprawy typu "jarzynka" (robię sama mieląc suszoną włoszczyznę z solą, kurkumą i czosnkiem granulowanym)
- kostka bulionu warzywnego (robię sama z przepisu Thermomixa)
- skórka otarta z 1/2 małej pomarańczy
- sok z 1/2 małej pomarańczy
- sok z 1/2 limonki
- 1 łyżeczka soli
- 1/4 łyżeczki pieprzu
- 1/2 łyżeczki kuminu
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- 1/2 łyżeczki rozmarynu
- 150 g mleka kokosowego z puszki
- 900 ml wody
Wykonanie:
- Rozgrzewam oliwę w garnku i podsmażam posiekany czosnek, cebulę i imbir.
- Dodaję pokrojone w kostkę bataty i marchewkę, chwilę podsmażam.
- Dodaję "jarzynkę" i kostkę bulionu.
- Wlewam wodę i gotuję ok 20 min aż wszystko będzie miękkie.
- Dodaję otartą skórkę i sok z pomarańczy, sok z limonki oraz mleko kokosowe.
- Wsypuję pozostałe przyprawy i gotuję jeszcze 5 minut.
- Blenduję zupę na krem.
- Podaję z kiełkami i liściem amarantusa (pięknie komponuje się kolorystycznie).
- Skrapiam octem balsamicznym.
0 komentarze
Prześlij komentarz